sobota, 10 lipca 2010

Wielkie malowanie w etapach

W związku z różnymi dziwnymi historiami osobistymi - dopiero teraz zakończone. Kuchnia (wiem, wiem, nie widać na zdjęciach) zyskała BIAŁY kolor. Przedpokój także robi całkiem inne wrażenie na wchodzących.



Po zdjęciu wiszącej szafki ukazał się w całej jadowitości oryginalny kolor kuchni poprzedniego właściciela...


Próba zamalowania ściany za kuchenką - jakiś cudowny wynalazek zmywalny, ale kompletnie nieużyteczny.


Szafki wylądowały na naszym jakże szerokim przedpokoju, przez co mamy po kilka siniaków więcej w związku z przeciskaniem się.



Reszki super farby widać także koło okna.

Przedpokój z ekskluzywnym vintydżowym stolikiem :)

Cały bajzel kuchenny wylądował tymczasowo WSZĘDZIE.

Po zamalowywaniu farbą do zacieków Nobilesa sufit w kuchni wygląda lepiej, ale nadal cholerstwo przebija.

Udało się przestawić lodówę! Wreszcie jest więcej światła i dokładnie w połowie nie tworzy się najwęższy punkt komunikacyjny.

Jak widać pod koniec dnia ściany już w białym kolorze (w zachodzącym słońcu są żółte znowu...).


Szafki stojące i wiszące postawione jedne na drugich - okazuje się, że to chyba będzie najlepsze rozwiązanie.




Fotki z poustawianymi kubeczkami i widok przedpokoju z wieszakiem - w dalszych częściach :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz